Z piątku na sobotę pogoda zmieniła się dość znacząco. Skok temperatury o 8-10 stopni przypłaciłam ostrą migreną podczas piątkowego barbecue. Nie pamiętam zbyt wiele z tego wieczoru, jak przez mgłę widzę jedynie poduszkę, która szybko wylądowała na ziemi, mokry chłodzący ręcznik na moim czole i kojącą czerń nocy, w czasie której śniło mi się, że jedziemy na wyspę. I żeby nie powitalny okrzyk Marka "Łazienka wolna!" i kubek gorącej kawy, pewnie dalej myślałabym, że to sen. Już za jakąś godzinę staliśmy wraz z trójką znajomych na przystani w Cleveland, oczekując na prom na North Stradbroke Island. Czuliśmy się jak te kiełbaski na grillu poprzedniego dnia. Jedynie nie musieliśmy się obracać, bo parzyło przez cały czas ze wszystkich stron :-).











Z całej wycieczki na Stradbroke Island najbardziej zapamiętamy urok jeziorka, który utrwalił się jeszcze na jakiś czas w postaci zacieków na naszych kostiumach kąpielowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz