Ta długa przerwa na blogu nie była spowodowana naszym lenistwem, ani brakiem pomysłów na kolejne wycieczki. Nadchodzące upały, a jak się później okazało, deszcze w Brisbane i okolicach, wypędziły nas na drugą półkulę. Tegoroczne Święta Bożego Narodzenia spędziliśmy w Polsce, odpoczywając nieco od wyjazdów, aktywnego wypoczynku i ciągłego pstrykania fotek - miło było doświadczyć nieco życia bez aparatu w ręku, choć z pewnością ucierpiała na tym fotograficzna relacja ze Świąt.
W części pierwszej Świąt, którą spędziliśmy w Kołobrzegu, cudem udało nam się zrobić jedną fotkę i było to gdzieś w drodze pomiędzy świątecznym stołem a kuchnią, tak byliśmy rozchwytywani przez rodzinkę... Na fotce mamy Fudiego - jamnika, który najbardziej spontanicznie okazywał radość z naszego przyjazdu i który demonstrował nam po wielokroć swą niezwykłą zdolność błyskawicznego zakręcania się w koc aż po czubek głowy.
W części pierwszej Świąt, którą spędziliśmy w Kołobrzegu, cudem udało nam się zrobić jedną fotkę i było to gdzieś w drodze pomiędzy świątecznym stołem a kuchnią, tak byliśmy rozchwytywani przez rodzinkę... Na fotce mamy Fudiego - jamnika, który najbardziej spontanicznie okazywał radość z naszego przyjazdu i który demonstrował nam po wielokroć swą niezwykłą zdolność błyskawicznego zakręcania się w koc aż po czubek głowy.
Oh aż sie rozmarzyłam oglądając Wasze śnieżne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńŚwiat pod taką puszysta kołdeką wygląda przepięknie.
ps. a piesek w szopce calkiem dobrze sie zakamuflował :)
Ten śnieg był tak wyczekany i wytęskniony, że po prostu nie mógł nie spaść. A co do pieska, był też i drugi, ale uciekł, bo się zgrzał w sianku :-)
OdpowiedzUsuńTo najpiekniejsza fotka na blogu-ta z jamnikiem,przynajmniej dla mnie.Ja niestety mojego Puzona juz nie zobaczylam podczas pobytu swiatecznegoSnieku tez nie ale ja do niego nie tesknie:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Canberry,Beata milosniczka jamnikow
Strasznie mi przykro z powodu Twego Puzona, Beato. Ja pożegnałam w te Święta mojego kocurka-Filipka. Reszta ferajny jakoś się trzyma, oby jak najdłużej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko z Brisbane.