Kto czytał, bądź oglądał "Piknik pod wiszącą skałą" J. Lindsay, nie powstrzymałby się przed odwiedzeniem tego magicznego miejsca, rozsławionego dopiero po zaginięciu pensjonarek, choć w Australii znane jest ono od dawna jako miejsce kultu aborygeńskiego plemienia Wurundjeri, a także kryjówka dla "bushrangers", ze słynnym w niegdysiejszych czasach rzezimieszkiem - Mc Donnelem na czele.
Do miejsca oddalonego od Melbourne o ok. 80 km jedzie się przez piękne zielone wzgórza i doliny, które są też charakterystycznym ukształtowaniem terenu dla stanu Victoria. Jesienią miejsca te wyglądają szczególnie, podobnie jak mała kawiarenka u podnóży Hanging Rock, w której zatrzymaliśmy się na niedzielne śniadanie. Muzyka z tego mistycznego filmu powoli wprowadzała nas w nastrój nieodgadnionej nidgy tajemnicy.
Hanging Rock to nie jedna wisząca skałka, jak można by sądzić z nazwy, ale całe wielkie wzgórze pokryte australijskim buszem, przemieszanym ze skałami o najprzeróżniejszych kształtach. Ta niesamowita mieszanka, oglądana w przebłyskach słońca w trakcie drogi na szczyt góry jest tak mistyczna, że w mig można się zarazić jej atmosferą. Doświadczając uczucia strachu i podekscytowania w samym środku dnia, nie ma się już wątpliwości, skąd u J. Lindsay ta fascynacja australijskim buszem, przyrodą, i jednocześnie tematyką wolności i niezależności człowieka.
Skały można było podziwiać bez końca, szukając różnych skojarzeń z ich kształtem. Ostatnie interpretacje powstały dopiero przy oglądaniu zdjęć.
To jeszcze nie "wisząca skała", choć bardzo podobna.Oto "wisząca skała", dzięki której nadano nazwę całemu temu fragmentowi przyrody. Do szczytu wzgórza już niedaleko...
Co nas spotkało na szczycie, zobaczcie sami. Dech zapiera w piersiach od nawału piękna roztaczających się dolin, mocy skał, które tworzą swoisty magiczny krąg i mistycznej ciszy, chronionej przez skały, złamanej gdzieniegdzie szumem eukaliptusów.
Niesamowicie jest poczuć się raz na jakiś czas prawdziwie wolnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz