No i mamy lato! Jeszcze co prawda nie kalendarzowe, ale powietrze już wystarczająco gorące, by paradować w szczątkach ubrania, a woda dostatecznie ciepła, by się w niej porządnie popluskać. I nie zmarznąć po wyjściu. A to wszystko najlepiej na jednej z mniej zaludnionych plaż na Gold Coast. Tym razem odwiedziliśmy Southport - miasto, które uważa się za bramę do Złotego Wybrzeża. Zresztą, z plaży widać wieżowce Surfers Paradise - z drugiej strony prezentują się całkiem podobnie.Wieżowce najładniej prezentują się w wilgotnym powietrzu, które przysłania je swoistą mgłą. A plaża najlepiej prezentuje się w kompozycji z torbą - wygodna, niebrudząca się, a jaka pojemna! (Dziękujemy Ewie i Florianowi za ten praktyczny upominek!)
Portret torby kończy tę krótką relację z wcale nie krótkiego pobytu na plaży. Reszty jednak nie opisuję, gdyż wyglądałoby to mniej więcej tak: piasek, wiatr, mewa, woda, człowiek, piasek, woda, wiatr, lunch-box, sałatka, mewa, sałatka, mewa, sałatka, mewa, mewa...itd. No, nawet coś się zaczęło dziać :-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz