W niedzielę odwiedziliśmy naszych znajomych z Sunshine Coast Hinterland na trzecie urodziny ich córeczki Ewy. Było sielsko-anielsko i tylko czasu zdecydowanie za mało, żeby nasycić się tą sielankową atmosferą. W ciszy zielonej doliny pobzykiwały muchy, żar słońca wylewał się na dach, muskając nasze twarze, na płycie skwierczały kiełbaski, a z dali dochodziły odgłosy lasu. Jedną z atrakcji imprezy był zabieg pomalowania twarzy kolorowymi farbkami, dzięki któremu można się było przeistoczyć na chwilę w kogoś innego. Marek postanowił przeistoczyć się w kościotrupa, ale wcale nie zachowywał się jak kościotrup - cały czas siedział przy stole i zajadał. Głównymi bohaterami imprezy okazały się psy, prócz dzieci oczywiście, które w swoim dziecięcym świecie wyobraźni oddawały się szaleństwom. Pies Staszek, który uwielbia gości i który chętnie pozował do zdjęć w kolorowym kapeluszu oraz Pies-Człowiek, a raczej należałoby powiedzieć Człowiek-Pies, czyli najświeższa produkcja Cezarego, o którym pisaliśmy wcześniej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz