Damper to rodzaj chleba, który powstał i jest wciąż wypiekany w Australii. Obecnie to raczej atrakcja turystyczna, każdy odwiedzający ten kraj ma okazję posmakować dampera, jeżeli tylko wybierze się na farmę owiec, albo postanowi zwiedzić outback.
Początkowo damper był robiony przez podróżujących po australijskim outbacku swagmanów, czyli pasterzy (choć tutaj angielskie słowo swagman kojarzy się z prawdziwym twardzielem, a nie lekko wychudzonym chłopaczkiem biegającym z gałązką po halach i ganiającym owieczki). Zatem twardziele ci podróżowali po Australii często jedynie ze swagiem (kocośpiworoworkiem, pod którym spali, na którym odpoczywali, w którym nosili swoje rzeczy) oraz z żelaznym zapasem żywności. Tym żelaznym zapasem często był jedynie worek mąki, nieco cukru i herbata (o niej kiedy indziej). Podstawowymi składnikami, z których wypiekano damper, były - nic zaskakującego - mąka i woda, czasem sól i mleko, a rzadko soda piekarska. Do dampera niepotrzebne są żadne naczynia, wystarczy jedynie gorący popiół z ogniska.
W ramach sobotniego odpoczynku, postanowiłem zabawić się w swagmana i upiec damper. Nie żebym uważał się za twardziela, ot tak po prostu... W internecie można znaleźć kilka użytecznych przepisów, ja już na pierwszy raz postanowiłem je zmodyfikować. Kto mnie zna, wie że kuchnię odwiedzam dosyć rzadko, zatem wszelkie modyfikacje w moim wykonaniu mogą być nieco niebezpieczne. Damper wyszedł całkiem ładny i smakował Anecie, a więc naprawdę nie było źle! Nie wiem, czy dzisiejszy ból brzucha ma coś z tym wspólnego, Anetta twierdzi że nie.
Przy odrobinie chęci, każdy może wypiec go samemu, oto lista składników:
Początkowo damper był robiony przez podróżujących po australijskim outbacku swagmanów, czyli pasterzy (choć tutaj angielskie słowo swagman kojarzy się z prawdziwym twardzielem, a nie lekko wychudzonym chłopaczkiem biegającym z gałązką po halach i ganiającym owieczki). Zatem twardziele ci podróżowali po Australii często jedynie ze swagiem (kocośpiworoworkiem, pod którym spali, na którym odpoczywali, w którym nosili swoje rzeczy) oraz z żelaznym zapasem żywności. Tym żelaznym zapasem często był jedynie worek mąki, nieco cukru i herbata (o niej kiedy indziej). Podstawowymi składnikami, z których wypiekano damper, były - nic zaskakującego - mąka i woda, czasem sól i mleko, a rzadko soda piekarska. Do dampera niepotrzebne są żadne naczynia, wystarczy jedynie gorący popiół z ogniska.
W ramach sobotniego odpoczynku, postanowiłem zabawić się w swagmana i upiec damper. Nie żebym uważał się za twardziela, ot tak po prostu... W internecie można znaleźć kilka użytecznych przepisów, ja już na pierwszy raz postanowiłem je zmodyfikować. Kto mnie zna, wie że kuchnię odwiedzam dosyć rzadko, zatem wszelkie modyfikacje w moim wykonaniu mogą być nieco niebezpieczne. Damper wyszedł całkiem ładny i smakował Anecie, a więc naprawdę nie było źle! Nie wiem, czy dzisiejszy ból brzucha ma coś z tym wspólnego, Anetta twierdzi że nie.
Przy odrobinie chęci, każdy może wypiec go samemu, oto lista składników:
- trzy szklanki samorosnącej mąki,
- trzy łyżki stołowe masła,
- łyżeczka soli,
- pół szklanki mleka,
- pół szklanki wody.
Co z tym zrobić? Po kolei:
- wsyp trzy szklanki mąki do miski i dodaj sól,
- dodaj trzy łyżki masła i ugniataj aż do uzyskania równomiernej masy składającej się z małych grudek,
- w środku masy zrób mały otwór, do niego wlej zmieszane ze sobą pół szklanki mleka i pół szklanki wody,
- lekko mieszaj nożem, aż ciasto zacznie odchodzić od ścianek miski,
- przełóż ciasto na deskę (wcześniej posyp ją nieco mąką - ucz się na moich błędach) i ugnieć do uformowania czegoś na kształt chleba zakopiańskiego (okrągły, 15-20 cm średnicy, do 10 cm wysokości),
- natnij damper nożem (dwa cięcia, krzyżowe, ostrym nożem, na grzbiecie), skrop mlekiem i przysyp mąką,
- natłuść blachę, połóż na nią chleb, i wstaw do rozgrzanego piekarnika,
- przez 10 minut piecz na najwyższej temperaturze (aż zrobi się złotobrązowy),
- przez kolejne 20 minut piecz na nieco niższej temperaturze,
- wyjmij z piekarnika, poczekaj aż ostygnie i delektuj się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz