poniedziałek, 10 września 2007

Rejs

Kolejny słoneczny poranek. Około ósmej rano czekaliśmy już w wyznaczonym terminalu na nasz stateczek, który zabrać nas miał na malutką wysepkę Green Island. Na tyle malutką, że można ją obejść dookoła w godzinę. Wyspa jednak nie była naszym głównym celem. Ważniejsze było to co skrywała woda otaczająca wyspę. Choć "skrywała" to chyba jednak za dużo powiedziane - rafę koralową widać bowiem już z samolotu, a ponoć nawet i z kosmosu. Zanim spotkaliśmy się z rafą, odbyliśmy całkiem przyjemny 40 minutowy rejs, w trakcie którego na szczęście tabletki przeciwko chorobie morskiej nie znalazły zastosowania. Czas zabijaliśmy robiąc fotki i przymierzając akcesoria do nurkowania, oczywiście w tej drugiej kwestii mowa o mężczyznach, gdyż to oni zdecydowali się na bezpośredni kontakt z rafą. Kobiety wolały pozostać suche i pooglądać podwodne cuda przez szybę łodzi z podwodną platformą (semi-submarine).
Wysepka wyglądała bardzo sympatycznie i zielono, nawet bez rafy byłoby co na niej robić. Woda w różnych odcieniach turkusu, czysta jak kryształ, zapraszała do kąpieli. A od zejścia na plażę do kolorowej rafy już tylko żabi skok.
Oto dwaj nurkowie penetrujący przybrzeżne obszary.
A to nasza odlotowa łódź pół-podwodna.
Dla określenia koloru oceanu u wybrzeży Australii ktoś powinien wymyślić jakieś nowe słowo. "Turkus" to za mało powiedziane.Nie ma chyba osoby, której nie wprawiłoby w zachwyt zwiedzanie podwodnych koralowych ogrodów. Już same zdjęcia, które ogląda się w albumach, dają wizję bajkowego świata, w który trudno uwierzyć. Co dopiero mówić, gdy się widzi to wszystko dookoła siebie, na wyciągnięcie ręki. Od razu pojawia się pragnienie, by zostać taką małą kolorową rybką i zamieszkać w tym podwodnym raju.
Nasze wybory dotyczące sposobu obcowania z rafą zaowocowały okrzykami zachwytu u męskiej części drużyny oraz okrzykami zachwytu i pokaźną serią zdjęć u żeńskiej części. Mimo, że im głębiej schodzi się pod wodę, tym mniej kolorów rafy można zobaczyć (pojawiająca się miejscami szersza gama barw na zdjęciach to efekt oświetlania rafy specjalną latarką), i tak widoki były cudowne.
Na koniec wycieczki odpoczynek na plaży i relaksująca kąpiel w turkusie. Przed nami jeszcze popołudnie, które także postanowiliśmy spędzić aktywnie, ale o tym w kolejnym odcinku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz